sobota, 31 stycznia 2009
4. dzień węgorza
Józek nadal marznie na śniegu w centrum Łodzi. Kiedy odwiedzam go w sobotę, ma gości. Zaczynam zastawiać się nad historią Jego życia. Po chwili dochodzę jednak do wniosku, że to bezcelowe. Jakkolwiek długa i bujna by ona nie była, Józkowi nigdy więcej nie dane będzie dotrzeć do Morza Sargassowego. So true..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ale węgorze po tarle giną. józek na 100% nie ma potomstwa
OdpowiedzUsuńno skoro nie żyje to znaczy że zginął - czyli potomstwa to nei wyklucza ;)
OdpowiedzUsuń