sobota, 31 stycznia 2009
4. dzień węgorza
Józek nadal marznie na śniegu w centrum Łodzi. Kiedy odwiedzam go w sobotę, ma gości. Zaczynam zastawiać się nad historią Jego życia. Po chwili dochodzę jednak do wniosku, że to bezcelowe. Jakkolwiek długa i bujna by ona nie była, Józkowi nigdy więcej nie dane będzie dotrzeć do Morza Sargassowego. So true..
piątek, 30 stycznia 2009
3. dzień węgorza
Węgorz leżał w pozycji, w jakiej zostawiłem go wczoraj - wypatroszeniem na południe. Trochę tylko przysypał go śnieg. Nie wyglądał na szczęśliwego. Cały był zmarznięty; widać, że nie spał. Żeby ocieplić stosunki między nami, postanowiłem nadać węgorzomi imię. Nazwałem go Józek. Czuję, że między Józkiem i mną coś się zaczyna dziać. Wyczuwam łączącą nas nić przyjaźni. Wieczorem odwiedzę go ponownie, opowiem bajkę na dobranoc - O rybaku i złotej rybce. Może to podniesie go na duchu..
czwartek, 29 stycznia 2009
środa, 28 stycznia 2009
1. dzień węgorza
Subskrybuj:
Posty (Atom)